O rozwoju coworkingu podczas pandemii, o jego atutach i potencjale, a także o tym, jak przedsiębiorstwa korzystają z biur serwisowanych, aby pracować w wariancie hybrydowym, rozmawiamy z Piotrem Boulangé, założycielem Multicowork.
Operatorzy powierzchni biurowych różnie radzą sobie z obecnymi warunkami rynkowymi. Jaki jest Twój obraz sytuacji w dobie pandemii?
PB – Pandemia wyraźnie pokazała, że na rynku działają dwa rodzaje operatorów powierzchni biurowych. Pierwszy to elastyczni, wykazujących się zrozumieniem potrzeb klientów korzystających z biur i wychodzący do nich z dopasowanymi ofertami. Drugi rodzaj zdaje się nie dostrzegać zmian, inkasuje czynsz, stojąc na stanowisku, że zawarta umowa nie podlega negocjacji. Całe szczęście pierwsza grupa jest coraz liczniejsza i bardziej rozwojowa. Przykładem jest rosnąca liczba przestrzeni coworkingowych. Według moich źródeł, mamy w Polsce w tej chwili ponad 500 takich powierzchni i mnóstwo potencjalnych klientów.
Coworking i elastyczne biura serwisowane to sposób na rozwój w dobie pandemii?
PB – W wielu sytuacjach tak. Pandemia sprawiła, że menadżerowie firm zaczynają dostrzegać z funkcjonowania w innych modelach od dotychczasowych, np. pracy zdalnej i hybrydowej, który łączy zalety działania w biurze z home officem. Korzyści finansowe wynikające bezpośrednio z wprowadzenia pracy zdalnej są znaczne, bo koszt zapewnienia możliwości korzystania z biura to nawet 2 tys. zł. miesięcznie na jednego pracownika. Wiadomo, że firma nie może zupełnie zrezygnować z siedziby. Pewna część zespołu musi działać w niej na co dzień, ale reszta – i to jest clou – tylko raz na jakiś czas. Coworki idealnie zaspokajają tę potrzebę.
Największe mankamenty i atuty pracy w modelu hybrydowym?
PB – Po pierwsze – pracownik ma kontakt z zespołem i to jest nie do przecenienia. Poza tym nie każdy ma w domu właściwe warunki do pracy, np kiedy przebywają w nim inne osoby także pracujące zdalnie. Każda firma ma też pewien „rdzeń kadrowy”, czyli osoby, które muszą pracować w biurze na co dzień. Z drugiej strony – dojazd do pracy to niekiedy istotny koszt dla wielu pracowników – mam na myśli koszt paliwa, biletów, parkingów i czas podróży. Właśnie dla nich model pracy hybrydowej, czyli korzystanie z biur flex coworkingu jest optymalnym wariantem. Można podzielić pracowników na grupy, które w wyznaczone dni tygodnia, i miesiąca będzie korzystać z biura, wyposażonego w nowoczesny sprzęt biurowy, szybki internet, sale konferencyjne i urządzenia multimedialne. Dzięki temu pracodawca może zmniejszyć przestrzeń biurową, dostosowując ją do aktualnych potrzeb.Pracownicy pojawiają się w biurze rotacyjnie, a biurka są użytkowane wymiennie. Za sprawą takiego rozwiązania jak Multicowork, pracownicy mogą pracować w wygodnych, biurowych warunkach. Na takim modelu zyskuje zarówno pracodawca, jak i pracownicy.
Niewątpliwym atutem jest możliwość pracy w zespole bez ograniczeń terytorialnych. Siedziba firmy może być w Krakowie, a dzięki coworkingowi może zapewnić pracownikowi odpowiednie miejsce pracy w Łodzi, Bydgoszczy albo w Gdańsku. W ten sposób sieć biur rozwija na przykład Loftmill, operator z Krakowa, który w czasie pandemii skierował tak elastyczną ofertę do najemców. Dzięki temu nie tylko nie wstrzymał ekspansji, ale nawet wszedł na kolejne rynki.
Uważasz, że jesteśmy mentalnie gotowi na takie rozwiązania?
PB – Jak mawiają prawnicy – i tak, i nie. Jego zwolennikami na pewno są firmy, którym zależy na poprawie jakości pracy. Wiele organizacji pracuje nad wdrożeniem zatrudnienia w wariancie hybrydowym, bo może okazać się tańszy i jednocześnie zapewniać pracownikom komfort pracy. Firmy, które wolą pilnować pracowników i obawiają się utraty kontroli nad nimi, nieprędko zgodzą się, aby nie pojawiali się w biurze. Według mnie, w dalszej perspektywie stracą na tym. Wszyscy zauważyli już, że da się pracować w modelach elastycznych. Ludzie zatrudnieni w tych firmach będą niezadowoleni ze swojej pracy, a nie ma większego obciążenia dla firmy, niż niezadowolony pracownik.